1 marca 1951 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia “Wolność i Niezawisłość”. W bestialski sposób zamordowano tych, którzy do końca wierni przysiędze złożonej na wierność II Rzeczpospolitej nie pogodzili się z nową, komunistyczną rzeczywistością. Bóg, honor i Ojczyzna dla tych “Niezłomnych” były wartościami najwyższymi i za nie oddali swoje życie. Naszym obowiązkiem jest kultywowanie pamięci o tych ludziach i przedstawianie ich bohaterskich czynów młodym ludziom. Jak co roku 1 marca jest dniem pamięci o tych, którzy pokazali czym jest pozostawanie wiernym swoim ideałom. W dzisiejszym, pełnym chaosu i kryzysu wartości świecie przekazywanie wiedzy o takich ludziach jest naszym obowiązkiem. Również młodzież naszej szkoły pamięta o tych, którym zawdzięczamy dzisiaj wolną Ojczyznę. W ubiegłym roku dwoje naszych uczniów, obecnie już absolwentów - Karolina Siuciak i Szymon Mercik otrzymało wyróżnienia na Wojewódzkim Konkursie “Wolność jest w nas. Ku pamięci żołnierzy wyklętych”. Poniższy fragment pochodzi z pracy Karoliny Siuciak pt. “Z pamiętnika podpułkownika Łukasza Cieplińskiego”:
“ Lato 1950
Wracam wspomnieniami do lutego 1944, kiedy przeprowadziłem antyukraińską akcję „Wet za wet”. W ramach akcji „Burza” moje oddziały zorganizowane w 39 pułk piechoty Strzelców Lwowskich AK 2 sierpnia 1944 brały udział w wyzwalaniu Rzeszowa. W nocy z 7 na 8 października 1944 podjąłem nieudaną próbę odbicia 400-stu AK-owców więzionych przez NKWD na Zamku Rzeszowskim. We wrześniu 1945 zostałem prezesem Okręgu Krakowskiego WiN, a w grudniu tego roku komendantem Obszaru Południowego. Po rozbiciu przez Urząd Bezpieczeństwa III Zarządu Głównego WiN i aresztowaniu Wincentego Kwiecińskiego, w styczniu 1947 utworzyłem IV Zarząd Główny WiN. Przeniosłem siedzibę Zrzeszenia z Krakowa do Zabrza.
28 listopada 1947 zostałem aresztowany w Zabrzu przez funkcjonariuszy UB. Śledztwo wobec mnie trwało 3 lata. Byłem przetrzymywany w Warszawie w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Nikogo nie „sypnąłem”. Potem zaczął się mój proces i moich towarzyszy.
14 października 1950
Dzisiaj Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał mnie i moich 6 towarzyszy niedoli na karę śmierci…Udało mi się chociaż napisać gryps do ukochanej żony Jadwigi.
„Kochana Wisiu! Jeszcze żyję, chociaż są to prawdopodobnie już ostatnie dla mnie dni. Siedzę z oficerem gestapo. Oni otrzymują listy, a ja nie. A tak bardzo chciałbym otrzymać chociaż parę słów Twoją ręką napisanych (...). Ten ból składam u stóp Boga i Polski (...). Bogu dziękuję za to, że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę i za to, że dał mi taką żonę i wielkie szczęście rodzinne.”
28 lutego zostałem poinformowany, że nazajutrz zostanę zabity. Nie rozpaczałem nad moi losem, lecz powierzyłem go Bogu i Polsce.
Na tym pamiętnik się urywa…”
Podsumowaniem tegorocznych obchodów święta niech będzie natomiast piękny wiersz, który napisał uczeń obecnej klasy VIII – Adrian Ściseł.
Ojczyzna w sercu
W pamięci powiewa biało- czerwona flaga,
teraz tylko walka o nią pozostała.
I chociaż nierówny ten bój - istnieje w sercu i duszy.
A w myślach Walcz! Walcz!
Broń gotowa do wystrzału.
A wróg Twój…
Przyzwyczaił się do wojennych czasów.
Pada strzał! Kolejny!
Kula trafia w serce,
w którym Twa kraina macierzysta.
Padasz Ty,
Lecz nie Ojczyzna…
Marta Michałowicz Kubal